ARCHIWUM

Sylwester Byzdra
Odsłony: 1910

Tajemnicze miejsce.

   Rok temu, ja i mój brat Paweł postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę do lasu. Tego dnia świeciło słońce i była przepiękna pogoda.

O naszych planach powiadomiliśmy mamę Pawła.

 

   Kiedy rozmawialiśmy z nią, przez przypadek usłyszała to nasza siostra Wiktoria.

-Zabierzcie mnie ze sobą - powiedziała.

- Nie ma sprawy, ale pod warunkiem, że będziesz grzeczna – odparłam.

- Dobrze, obiecuję!

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, na co się godzę. Kiedy wszystkie szczegóły omówiliśmy z moją ciocią, zaczęliśmy się szykować. Do plecaków zapakowaliśmy min.: lornetkę, maść na ukąszenia owadów, picie i inne potrzebne rzeczy. Ciocia naszykowała nam mnóstwo kanapek i koc.

- Tylko bądźcie ostrożni- ostrzegła.

- Dobrze, dobrze - odpowiedziała trochę lekceważącym tonem Wiktoria.

Podczas drogi śmialiśmy się i żartowaliśmy. Tak dotarliśmy do lasu. Wyszliśmy na polanę. Była ona duża, wokół rosły gęste drzewa i krzewy. Rozłożyliśmy koc i usiedliśmy na nim. Kiedy już odpoczęliśmy, zjedliśmy trochę kanapek i napiliśmy się. Wszyscy położyliśmy się na kocu. Na niebie widzieliśmy wiele pięknych ptaków.

Nagle usłyszeliśmy szelest w krzakach. Ponieważ byłam najstarsza, po cichu tam podeszłam i za krzewami zobaczyłam sarenkę. Jak najszybciej oddaliłam się, żeby jej nie spłoszyć i powiadomić o tym rodzeństwo. Razem znaleźliśmy miejsce, z którego świetnie było widać zwierzątko. Wzięliśmy lornetki i obserwowaliśmy. Ja i Paweł byliśmy tak zaciekawieni, że nie zauważyliśmy, iż Wiktoria po cichu się oddala. Po jakimś czasie sarna uciekła. Wracaliśmy zrezygnowani do naszego ,, obozu’’. Nagle zauważyłam, że nie ma z nami Wiktorii. Przerażona powiedziałam o tym Pawłowi. Razem zaczęliśmy jej szukać. Patrzyliśmy wszędzie. Za każdym drzewem, za każdym krzewem - PUSTO.

- Może porwali ją kosmici!!!- zasugerował Paweł.

- Ty głuptasie!- odpowiedziałam. - Przecież kosmici nie istnieją!

Nagle, w głębi lasu usłyszałam jakiś stukot. Postanowiłam, że pójdziemy to sprawdzić. Szliśmy w stronę, z której dochodził dźwięk. Dotarliśmy do jaskini. Była ona ogromna. Weszliśmy do środka. Było ciemno, ale na szczęście wzięliśmy ze sobą latarki. Rozglądaliśmy się wszędzie.

Nagle- Buuu!!!- krzyknął ktoś za moimi plecami.

- Aaa! To pewnie kosmici! - Paweł zaczął wykrzykiwać.- Mówiłem ci, mówiłem, że oni istnieją!- wrzeszczał.

- Spokojnie Paweł, to tylko nasza zguba. Wystraszyła nas. SpryciaraJ- zaczęłam go uspokajać.

Wiktoria się śmiała, a Paweł płakał. Po kilku minutach się uspokoili. Wróciliśmy na polanę, zabraliśmy koc i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Po powrocie opowiadaliśmy o naszej przygodzie i śmialiśmy się, aż nam zabrakło tchu.

   Myślę, że ta wycieczka była udana i na długo pozostanie w mojej pamięci.

 

Olga Pasenczuk ucz. Kl. V

Kategoria: