Sylwester Byzdra

     Była noc 24 grudnia, około godziny 100 szłam do łazienki. Zobaczyłam, jak do drzwi balkonu zbliża się postawny mężczyzna niosący ze sobą duży wór. Miał on siwą brodę i był ubrany w czerwono-biały strój.

     Spostrzegłam, iż drzwi od balkonu są uchylone. Trochę się przeraziłam, bo nie byłam pewna, czy to święty Mikołaj, czy złodziej.

     Chwilę później mężczyzna wszedł do mojego salonu. Ja zapaliłam światło i zadałam mu pytanie:

-Czy pan jest świętym Mikołajem?

-Tak. Czy byłaś grzeczna?- zapytał święty.

- Chyba byłam grzeczna.- odparłam mu po chwili namysłu.

     Mężczyzna wyjął z worka prezenty dla mojej rodziny.

-Dziękuję.- odpowiedziałam.

-Nie masz za co mi dziękować, przecież taka moja praca.- powiedział święty Mikołaj.

-A czy nie jest pan głodny?- zapytałam.

-Jakbyś była tak miła, przynieś mi coś do jedzenia i pica.- odparł trochę nieśmiało Mikołaj.

-Dobrze-rzekłam.

    Zjawiłam się po pięciu minutach z kanapką z serem, sokiem pomarańczowym oraz pierniczkami, które sama upiekłam. Zgłodniały gość ze smakiem zjadł kanapkę i wypił sok, a ciasteczka wziął sobie na drogę. Podziękował mi za przekąskę. Ja odpowiedziałam mu, że nie ma za co mi dziękować. Pod koniec spotkania zadałam pytanie Mikołajowi:

-Jak pan to robi, że odwiedza pan dzieci z całego świata?

-To jest moja słodka tajemnica i nie zna jej nawet moja żona.-odparł święty Mikołaj.

    A na pożegnanie powiedział mi kilka słów:

-Życzę ci, abyś tak ludzi zawsze gościła, jak mnie dzisiaj i była taka dobra.

-Dziękuję panu za życzenia i miłe słowa. Do widzenia. Miłej i spokojnej podróży.- odpowiedziałam.

-Do widzenia. Dziękuję za gościnę.-rzekł święty Mikołaj.

     Zamknęłam drzwi balkonowe i widziałam, jak niezwykły gość odlatuje na swoich latających saniach z reniferami. Chwilę machałam Mikołajowi na pożegnanie i później poszłam spać.

     Spotkanie z Mikołajem było dla mnie niezwykłym i wspaniałym przeżyciem.

Natalia B. kl. V