Sylwester Byzdra
Odsłony: 6341
Biografia ks. kan. Stanisława Rzepeckiego

Ks.kan.S.Rzepecki Patronem naszej szkoły został w 2000 r. ks. kan. Stanisław Józef Rzepecki. Był on proboszczem naszej parafii przez wiele lat; zmarł w sierpniu 1997 r. Pamięć o nim jest wciąż żywa wśród mieszkańców naszej wsi. W swoim testamencie pisał: „...chcę być waszym proboszczem nawet po śmierci, jeżeli Bóg na to pozwoli. Nie wiecie, jak ja was wszystkich kochałem. To był klucz do mojego kapłaństwa. Ksiądz, który nie potrafi kochać wszystkich parafian, nawet alkoholików, nie powinien być Proboszczem - szczególnie dziś. Magisterium z życia więcej znaczy, niż doktorat zdobyty na uczelni. Módlcie się wszyscy za mnie. Bądźcie wierni Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi, Ojczyźnie aż do męczeństwa, brońcie kościoła godnym życiem, ...przebaczajcie winowajcom i proście o przebaczenie ...”
Do naszej szkoły chodzą jeszcze dzieci ochrzczone przez ks. Stanisława Rzepeckiego, ale nie pamiętają już one postaci naszego patrona. Dlatego, by pielęgnować pamięć o nim, przypominać głoszone prze niego idee chrześcijańskie i przybliżyć społeczności szkolnej jego sylwetę; na podstawie wywiadów z panią H. Frąk – siostrą ks. Rzepeckiego i wspomnień parafian, opracowałam biografię tego niezwykłego, bardzo skromnego kapłana, który potrafił żyć tak, „...że znalazł się w kłopocie, bo chciał przebaczyć ludziom wśród których żył, lecz nie znalazł ani jednego człowieka, który potrzebowałby jego przebaczenia...”
Stanisław Józef Rzepecki, pierwotne nazwisko Rzepka, urodził się 15. 03. 1935r. w Lublinie, w parafii Najświętszego Serca Jezusowego, w rodzinie robotniczej, jako drugi syna Jana i Anny Rzepeckich z domu Wojtysiak. W czasie przyjmowania sakramentu Bierzmowania Stanisław przybrał imię Jan.
Mieszkali na ulicy Zemborzyckiej; w niewielkim domu zajmując pokój i kuchnię. Ojciec pracował w pobliskiej cukrowni, a mama zajmowała się wychowywaniem synów i prowadzeniem domu. Dzieci państwa Rzepeckich otrzymały staranne wychowanie, rodzice byli bardzo pobożni i wymagający, synowie byli im zawsze posłuszni. Stanisław uczęszczał do Szkoły Powszechnej Nr 2 w Lublinie. Był dobrym uczniem, uzdolnionym artystycznie. Swoje zainteresowania rozwijał aktywnie uczestnicząc w zajęciach kółka artystycznego, brał udział w przedstawieniach szkolnych. Należał do harcerstwa, a później do Ochotniczej Służby Polsce.
Dzieciństwo ks. Stanisława przypada na czas II wojny światowej. Były to lata trudne dla rodziny, a zwłaszcza dla małego chłopca. W czasie jednego z nalotów tylko heroiczna postawa matki uratowała im życie. Przykryła ona swoim ciałem synów, sama została raniona odłamkiem bomby w nogę. Za schron często służyła im domowa piwnica. Wychowywał się wspólnie ze starszym o dwa lata bratem Kazimierzem. Razem pływali kajakiem po Bystrzycy i łowili ryby. A gdy brat był chory, sam dla niego łapał raki w czystych zakamarkach Bystrzycy. Jeździli do babci i chodzili na grzyby; najczęściej Stanisław zostawał "królem borowików". Kochał przyrodę, uwielbiał sadzić w swoim ogrodzie nowe rośliny; jeszcze dzisiaj rośnie posadzone przez niego drzewo. Kochał zwierzęta, wyleczył nawet chorego kota. Hodował króliki. Miał swojego ulubionego kota Maćka. Kolekcjonował znaczki i zbierał skarby - kolorowe szkiełka. Latem lubił bawić się w przydomowym ogrodzie. Nie był nigdy ministrantem, ale często przebierał się za księdza, budował ołtarze z cegły, ubierał się w kapę i tak wystrojony udzielał ślubu kolegom. Miał też swoją sympatię - dziewczynę z sąsiedztwa. Chętnie wdrapywał się na ulubioną czereśnię i tam czytał książki lub rozmyślał. Pasjonowała go twórczość Bolesława Prusa i Henryka Sienkiewicza, zwłaszcza trylogia, chociaż najczęściej czytał "Opowieść o Bernadecie". Ogromnie cieszył się, gdy nadchodziły święta Bożego Narodzenia. Wtedy wspólnie ubierali choinkę w przygotowane własnoręcznie w czasie Adwentu słomkowe łańcuchy i wykonane z bibułek kolorowe bombki, zawieszali jabłka i orzechy. Niecierpliwie czekali na prezenty, a zwłaszcza mało dostępne wówczas pomarańcze. Spośród wigilijnych potraw najbardziej smakowały mu kluski z makiem. W długie zimowe wieczory, wspólnie z mamą i siostrą robił na drutach, wyszywał, potrafił też pięknie haftować. Był bardzo pracowity, zawsze starannie wykonywał swoje obowiązki, a najbardziej lubił rąbać drzewo.
Bardzo kochał swoją młodszą o dziesięć lat siostrę. Kiedy była w pierwszej klasie, to zdarzało się, że odrabiał za nią lekcje. Woził ją zimą na sankach, a gdy był zmęczony, to zaprzęgał do nich psa.
Po ukończeniu szkoły powszechnej, jeden rok uczył się zawodu szewca w szkole kamaszniczej. Nie były to zajęcia zgodne z jego poszukującą naturą i zainteresowaniami. W 1948 r. podjął naukę w Gimnazjum Biskupim w Lublinie. Chętnie śpiewał i grał na wielu instrumentach - harmonii, pianinie. Interesował się chemią, fizyką i matematyką, lubił eksperymentować. Problemów przysparzała mu nauka języków obcych, zwłaszcza francuskiego i łaciny; w seminarium uczył się także języka hebraskiego. Dużo rysował, a zwłaszcza szkicował węglem. Był zakochany w górach. Często wyjeżdżał na narty do Zakopanego, podziwiał Giewont.
W czasie kolędowania brat Kazimierz przeziębił się i zachorował na nerki. Zmarł mając zaledwie szesnaście lat. Nie było to jedyne nieszczęście, jakie dotknęło młodego wówczas Stanisława. Wkrótce na zapalenie płuc zmarł ojciec. Został teraz jedynym mężczyzną w rodzinie Rzepeckich. Musiał zaopiekować się młodszą siostrą Hanią i mamą. Skończyły się lata beztroski. Te ciężkie przeżycia zwróciły go ku Bogu, pocieszenia szukał w modlitwie. Postanowił zostać zakonnikiem.
W 1953 r. wstąpił do Seminarium Duchownego. Mama odradzała mu ten pomysł, gdyż w domu potrzebna była pomoc. Stanisław nie dał się przekonać, przemyślał jednak swoją decyzję i zamiast zakonnikiem, postanowił zostać księdzem. W seminarium był przeciętnym klerykiem, nie miał wielu kolegów, przyjaźnił się z obecnym ks. biskupem Ryszardem Karpińskim. Był uczniem papieża - Jana Pawła II. W czasie nauki w seminarium mogła odwiedzać go tylko najbliższa rodzina. Należało wpisać do księgi wizyt nazwisko odwiedzanego i odwiedzającego; dniami widzeń była najczęściej niedziela i wtorek. W wolne dni Stanisław też mógł sam odwiedzać rodzinę.
19 kwietnia 1959 r. przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczął pracę jako wikariusz w Fajsławicach. Następnie pełnił funkcję wikariusza w Sernikach, Łańcuchowie, Popkowicach i Klementowicach. Posługę duszpasterską w klementowickiej parafii pełnił ponad 27 lat. W 1987 r. praca ks. Stanisława jako proboszcza została nagrodzona, został mianowany przez biskupa honorowym Kanonikiem Kolegiaty Zamojskiej.
Ks.kan.S.Rzepecki

W noc sylwestrową - 31 grudnia 1995 r. napisał testament, będąc po przebytym niegroźnym zawale mięśnia sercowego. W swoim testamencie pisze, że jako szeregowy ksiądz był bardzo szczęśliwy. Żył bardzo ubogo, ofiary, które ludzie mu dawali przeznaczał na parafię i kościół w Stoku. Wspomagał biednych i bezdomnych tak, by tego nie było widać. Nigdy nie ustalał ceny za posługi kapłańskie. Bardzo kochał wszystkich parafian - bo był to klucz do jego kapłaństwa. Drogowskazem zawierającym sumę zasad etycznych i esencję chrześcijaństwa była dla niego lektura książki "Czas otwarty" . Czytał ją kilkadziesiąt razy, zawsze miał ją przy sobie. Pragnął Chrystusem wypełnić swoje życie, jak kielich winem. Jako kapłan ukochał kosmos, przyrodę, poezję i muzykę, kapłaństwo, pracę dla ludzi oraz cierpienie - krzyż ziemskiego trudu. W szczególny sposób zawierzył się opiece Matki Bożej.
Majątku nie posiadał, a to co miał, w swoim testamencie zapisał na rzecz parafii Klementowice - samochód marki "Żuk"; a na kościół w Stoku - fisharmonię i organy przenośne oraz oszczędności zgromadzone na książeczce w Banku Spółdzielczym w Klementowicach . Wykonawcami testamentu uczynił swojego wikariusza, ks. Ryszarda Drozda i ks. dziekana z Puław.
W swoim testamencie przykazuje nam, byśmy byli wierni Bogu, Krzyżowi, Ewangelii, Kościołowi i Ojczyźnie aż do męczeństwa. Nakazuje nam bronić Kościoła godnym życiem, mówić pacierz rano i wieczorem, nie opuszczać Mszy św. Przebaczać winowajcom i prosić o przebaczenie. Prosi, byśmy modlili się także za kapłanów, bo kapłaństwo to trudna łaska.
Ks.kan.S.Rzepecki

Pragnął mieć ubogi pogrzeb, wiarygodny wiejskiego proboszcza, bo wystawne pogrzeby denerwowały go za życia. Chciał spoczywać w trumnie bez ozdób, postawionej w kościele na posadzce nie na katafalku. Grób pragnął mieć ziemny nie murowany, a jeśli już będzie murowany, to należy zasypać go piachem aż do sklepienia. Prosił, by ubrać go w starą sutannę, nie albę i ornat, bez butów tylko w skarpetach, a w ręce włożyć mu różaniec i krzyż drewniany, bo kochał różaniec i krzyż. Jako miejsce swojego wiecznego spoczynku wybrał stronę południową pod ścianą wzniesionego przez siebie kościoła w Stoku.
Zmarł 29 sierpnia 1997 r. Pochowany został na cmentarzu parafialnym przy koś-ciele w Klementowicach. Parafianie ufundowali mu marmurowy pomnik. W ich pamięci pozostał jako ksiądz niezwykły, pobożny i uczynny, a jednocześnie wesoły i dowcipny. Potrafił każdego cierpliwie wysłuchać, udzielić dobrej rady, pocieszyć i pożartować, pomóc w potrzebie, zreperować zepsuty sprzęt RTV. Zawsze chodził bardzo skromnie ubrany, a kożuch, który sprezentowali mu parafianie trzymał na "silniejsze mrozy". Nie jeździł eleganckimi samochodami, tylko swoim gospodarczym "Żukiem", którym przewoził materiały na budowę kościoła w Stoku.
Staraniem Rady Rodziców, dyrektora szkoły - Tomasza Kraszewskiego i nauczycieli, 15 marca 2000 r. Szkoła Podstawowa w Klementowicach została oddana pod patronat ks. kan. Stanisława Rzepeckiego. Oficjalne uroczystości nadania jej imienia zasłużonego dla parafii kapłana odbyły się 07 maja 2000 r.
Opracowała na podstawie wywiadów udzielonych przez siostrę ks. kan. St. Rzepeckiego - Hannę Frąk, testamentu oraz wspomnień parafian – Anna Tarkowska.

Kategoria: