Opowieści dziwnej treści, czyli… o czym bajają mieszkańcy Klementowic?

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Opowieści dziwnej treści

Jakiś czas temu w ramach ogólnopolskiego projektu edukacyjnego „Zaproś mnie na swoją lekcję” klasę piątą wirtualnie odwiedziła Pani Beata Gwizdała – polonistka i dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Kamieniu Krajeńskim z lekcją pt. „Opowieści dziwnej treści”. Pani Beata podzieliła się z nami historiami zasłyszanymi od swojej babci i przeniosła w cudowny świat ludowych bajań. Wyjaśniła m.in. kim jest wieszcz, co robi mora, dlaczego trzeba stawiać laczki czubkami do łóżka i co może kryć się na dnie jeziora? Było ciekawie, nieco strasznie i bardzo inspirująco…

zaproś mnie

         Uczniowie klasy piątej również zechcieli zostać bajarzami - postanowili odkryć ciekawe legendy, historie, anegdoty dotyczące okolicy, w której mieszkają. Co z tego wynikło? Zapraszam do lektury!

                                                                                     Emilia Sikora

Wojenny sen 

            Nie spodziewałem się, że w mojej rodzinie mamy bohatera. Rozpoczęło się to w letni dzień w czasie wojny.  Tę opowieść przedstawiła mi moja prababcia .  

            Był to bardzo dawno temu . Moja prababcia w południe poszła bawić się z rodzeństwem na podwórku. Nagle usłyszeli głośny huk, a że to była wojna, bardzo się przestraszyli. Ich tata był sołtysem Klementowic, dzieciom nakazał wziąć konia, udać się jak najszybciej do lasu i schronić się pośród drzew.  Rodzeństwo zostało tam cały dzień, a w tym czasie... Niemcy zrobili tzw. łapankę na wsi - sprowadzili wszystkich mężczyzn z Klementowic na podwórko sołtysa.  Okazało się, że ktoś podłożył dynamit na tory i nastąpiła eksplozja pociągu. Żołnierze niemieccy podejrzewali mieszkańców o podłożenie ładunków wybuchowych.  Wiedząc, że prapradziadek zna bardzo dobrze język niemiecki, spytali go :

- Który bandyt to zrobił?  

- Partyzantka sowiecka - odpowiedział .

Żołnierze nadal dopytywali:

- Którzy mężczyźni wsi spowodowali wybuch pociągu?

Sołtys, chcąc bronić swoich mieszkańców, musiał wymyślić plan działania. 

W tym czasie Niemcy zauważyli po drugiej stronie szosy, jak między stodołami przebiega mężczyzna. Bez wahania zaczęli do niego strzelać.  Okazało się, że nie  był to mieszkaniec Klementowic, ale został zabity. 

Jak na zawołanie sołtys powiedział do żołnierzy niemieckich:

- To on! Bał się, dlatego uciekał z wioski. 

Żołnierze uwierzyli słowom prapradziadka i nakazali wszystkim mieszkańcom Klementowic naprawić zniszczone tory. Kobiety przynosiły pracującym mężczyznom posiłki oraz mleko, gdyż był to bardzo upalny dzień. Po wyczerpującym dniu żołnierze puścili mieszkańców oraz sołtysa wolno. Prapradziadek wrócił do domu. Chwilę  później dotarły również dzieci całe i zdrowe, choć zmęczone po całym dniu ukrywania się w lesie .

            Prapradziadek za zasługi otrzymał złoty medal i tym samym został bohaterem Klementowic, ale moim również. Nigdy nie zapomnę tej prawdziwej historii i będę ją przekazywał z pokolenia na pokolenie w naszej rodzinie.  

                                               Na podstawie wspomnień prababci – Jakub Małocha

 


W miejscowości Buchałowice, w której mieszkam, znajduje się przepiękny staw.

Od wielu lat ludzie powtarzają, że kiedyś w tym miejscu było wielkie bagno, na skraju którego stał mały kościółek. Pewnego dnia, podczas odprawiania Mszy świętej, ziemia obsunęła się, a kościół zatonął w bagnie. Podobno jeszcze przez długi czas od tego zdarzenia, w nocy można było usłyszeć bicie dzwonów.

Wiele lat później mój pradziadek wraz z kolegami chciał sprawdzić, jak głębokie jest to bagno. Brali długie tyki, które wiązali i wpuszczali w wodę. Okazało się, że musi być bardzo głębokie, bo nie udało im się natrafić na dno.

Obecnie jest to bardzo przyjemne miejsce, w którym można odpocząć. Po bagnie pozostała tylko legenda, choć do końca nie wiadomo, co znajduje się pod wodą…

                        Na podstawie rodzinnych opowieści – Milena Byzdra

 


Dawno temu, żył sobie biedny chłop. Miał na imię Kosma. Był uczciwym człowiekiem, który zawsze dotrzymywał obietnic. Zarabiał na życie, pracując u dziedzica Klementowic.

Kiedyś biedny Kosma szedł drogą, przy której rósł szary i gęsty las. Bał się do niego wejść, ponieważ wiedział, że mieszkają tam groźne wilki. Nagle usłyszał przerażający krzyk. Od razu pobiegł w stronę usłyszanego głosu. Zobaczył tam dziedzica Klementowic, który uciekał przed dzikiem.

Kosma bez zastanowienia chwycił grubą gałąź i uderzył dzika.

- Co się stało? - zapytał Kosma.

- Moja strzelba mnie zawiodła - odrzekł dziedzic.

- Dobrze, że nic się nie stało - powiedział Kosma.

- Prawda, dziękuję , że uratowałeś mi życie - odpowiedział dziedzic.

Kosma nic nie powiedział, tylko się ukłonił i poszedł dalej. Wtedy dziedzic obiecał, że da mu ziemię. Kosma bardzo się ucieszył, lecz nie pokazał tego po sobie. Kiedy chłop otrzymał ziemię, władca dowiedział się, że mają na niej powstać tory. Nie dotrzymał danego słowa i sprzedał grunt, a biedny Kosma umarł z przeziębienia.

Do dziś można zobaczyć, jak Kosma orze pole niedaleko torów, a pług cięgnie dziedzic.

Na podstawie rodzinnych opowieści – Bartosz Lis